sobota, 26 maja 2012

Małgorzata na emeryturze

   Niedawno miałam ciekawe spotkanie ze starszą już panią. Zaczęło się oczywiście od ciuchów, ale szybko przeszłyśmy na ciekawsze tematy, jak spędzanie wolnego czasu. Okazało się, że obie prawie nie oglądamy telewizji, wolimy same wybrać, co obejrzymy włączając sobie płytkę, czy w przypadku mojej rozmówczyni, kasetę wideo.
   I w tym momencie padło pytanie:
   - Czytała pani Mistrza i Małgorzatę?
   O tak! Czytałam! Czytałam nie raz, nie dwa, bo mniej więcej co rok czuję, że książka mnie wzywa, że muszę do niej znowu sięgnąć. Ile już tych lektur było? Nie wiem. Na pewno ponad dziesięć. I nigdy się nie nudzi, za każdym razem odkrywam ją na nowo.
  To pytanie tylko pozornie było nie na temat. Chodziło bowiem o serial rosyjski na bazie powieści, który moja klientka ma na kasecie i ogląda sobie wieczorami.
   - Kiedy nic mi się nie chce, idę na Małgorzatę - powiedziała z błyskiem w oku. - Oglądam w kółko i nigdy mi się nie nudzi.
   Ciekawe, sama tak myślę o książce.
   - Ostatnio oglądałam bal u szatana. A jaka ta Małgorzata jest piękna!
   Niestety nie znam serialu, ale koniecznie muszę zobaczyć! Płomienne spojrzenie pani Małgorzaty (tak ją będę nazywać) świadczy o tym, że jest tego wart. Swoją drogą, kiedy czytałam Mistrza pierwszy raz, w trzeciej klasie liceum, wciągnął mnie tak bardzo, że wzięłam książkę do łóżka. Kiedy bal się zaczął, zegar za oknem zaczął bić północ - niezła synchronizacja, prawda? Nie powiem, zrobiło to wtedy na mnie wielkie wrażenie, nastolatki myślą inaczej.
   Na koniec pani Małgorzata powiedziała:
   - Wysłałam ten film wnukowi, w Szkocji mieszka. A on do mnie pisze: Babciu, ale o czym jest ten serial? Odpowiedziałam: Jak sam nie zrozumiałeś, to ja ci nie wytłumaczę.
   Cóż, nie może być zbyt pięknie. Spotkałam miłą, inteligentną panią po siedemdziesiątce, znalazłam z nią wspólny język. Dla równowagi musiał pojawić się i wnuczek pusta główka. Takie jest życie.

1 komentarz:

  1. Morał przykry, ale pozwolę sobie o nim zapomnieć. Mistrza i Małgorzatę czytałam tylko raz. Chyba sobie odświeżę pamięć. ;)

    OdpowiedzUsuń